Ajurweda nie jest dla kobiet

Tak, tak Drogie Panie. Wcale się nie pomyliłam. Ajurweda nie jest dla kobiet.

Na stronach i profilach, w instagramowych i fejsbukowych wpisach, w reklamach i zajawkach mówią, że Ajurweda to coś dla Was. Zachęcają, wabią, przekonują. Używają żeńskich końcówek, rzeczowników i zaimków. Zwracają się bezpośrednio i wprost do Was - kobiet. Mówią, że Ajurweda pozwoli Wam należycie zadbać o zdrowie i urodę i nauczy jak żyć. Pomoże odkryć w sobie kobiecość (cokolwiek to znaczy) i owej kobiecości moc.

 

A to wszystko dlatego, że kobiety zwykle zwracają więcej uwagi na zdrowy styl życia, dbają o swoje ciała, walczą z upływem czasu. Lubią próbować nowych diet i sposobów na zachowanie zdrowia i dobrej kondycji, lubią poświęcać sobie czas i uwagę. Stanowią więc znacznie lepszy cel marketingowy niż mężczyźni, którzy do spa jeżdżą rzadko, nie smarują się olejem kokosowym, a i lekarzy omijają szerokim łukiem. Dbanie o siebie w takim stopniu, jak robią to kobiety większość panów uważa za "niemęskie".

A tymczasem Ajurweda to nie spa, Ajurweda to nie (tylko) relaksujące masaże i zabiegi odmładzające. Ajurweda to nie szkoła sprawiania sobie zmysłowych przyjemności.

Ajurweda to medycyna. Jej główną rolą jest profilaktyka, przywracanie równowagi zdrowotnej oraz leczenie chorób i przypadłości. Ajurweda czasem smakuje bardzo gorzko i nie wygląda spektakularnie. Cóż bowiem jest urzekającego i kobiecego w swedana, vamana, virechana i vasti (pot, wymioty, przeczyszczenie i lewatywa)?

Dlatego raz jeszcze nawiążę do tytułu tego wpisu: Ajurweda nie jest dla kobiet. Ajurweda jest dla wszystkich, bez względu na płeć, wiek, rasę i wyznanie. Bo medycyna nie dzieli ludzi. Medycyna ludzi leczy. No i, jak w przypadku Ajurwedy, uczy jak żyć.

Chciałabym, żebyście myśląc o Ajurwedzie, myślały (i myśleli) o pradawnej i skutecznej metodzie uzdrawiania, a nie o pradawnej kosmetologii podszytej duchowością. Choć i jedno i drugie w Ajurwedzie się znajdzie. Bo to niezwykła wiedza i niezwykła praktyka medyczna.