Ajurweda według Misji Ajurweda
Misja Ajurweda jest przedsięwzięciem niszowym. Nasze spojrzenie na Ajurwedę dalekie jest od entuzjastycznych afirmacji i uduchowionych zachwytów. Staramy się trzymać z daleka od spłycania, ozdabiania i trywializowania Ajurwedy. Czym jest i jaka jest więc jest ta „nasza” Ajurweda, Ajurweda według Misji Ajurweda, Ajurweda bez makijażu?
Ajurweda jest indyjską gałęzią światowej myśli medycznej.
Nie wiadomo na pewno, czy jest najstarsza, choćby przez niepewne datowanie wydarzeń starożytnych, ale jest bardzo starą dziedziną wiedzy, która rozwijała się przez wiele stuleci, gromadząc doświadczenia, udoskonalając metody leczenia, eksperymentując, dociekając i badając.
Ajurweda jest mocno związana z historią, kulturą, obyczajowością i duchowością Indii. Obrosła legendami i mitami. Wiele osób, włącznie z Indusami i niektórymi praktykami, wciąż wierzy, że Ajurweda liczy sobie 5000 lat, co nie jest prawdą, bo pojawiła się ona prawdopodobnie w XII wieku przed naszą erą, mniej więcej tuż po pojawieniu się Wed, a jako skodyfikowana nauka medyczna, oparta na pismach i spisanych recepturach jest datowana na V-VI wiek p.n.e.
Według tradycji wiedza medyczna została przekazana starożytnym mędrcom przez boga o imieniu Dhanvantari, potem zaś przechodziła z pokolenia na pokolenie. Była to niemal wiedza tajemna, przynależna jedynie adeptom. To pewnie dlatego wciąż krąży o niej wiele legend i niesprawdzonych bądź niesprawdzalnych wiadomości i natchnionych interpretacji.
Tak naprawdę Ajurweda nie potrzebuje mitów. To, z czym mamy dziś do czynienia i co nazywamy Ajurwedą ewoluowało mozolnie, aż w końcu demonologia przeistoczyła się w psychiatrię, ugruntował się podział na specjalizacje, wiedza została zgromadzona na uniwersytetach i college’ach. Rzetelna Ajurweda to rzetelnie wykształceni lekarze i niższy personel medyczny.
Obecnie można wydzielić kilka nurtów Ajurwedy:
-
mainstream, czyli to, z czym spotykamy się najczęściej na co dzień;
-
Ajurweda kliniczna, skupiona wokół ośrodków uniwersyteckich, szpitali i ośrodków o statusie szpitala oraz ośrodków odpowiadających mniej więcej naszym sanatoriom.
-
Ajurweda tradycyjna, praktykowana przez medyków nie posiadających formalnego wykształcenia, ale mających za sobą wielopokoleniową tradycję rodzinną;
-
Ajurweda prywatnych praktyk – małe przychodnie z aptekami.
Ta ostatnia forma to Ajurweda, z którą najczęściej ma do czynienia przeciętny mieszkaniec Indii. Tam można otrzymać doraźną poradę i leki na pospolite choroby. Lekarz z przychodni może zalecić wizytę u specjalisty lub leczenie szpitalne.
Podział ten nie jest idealny, bowiem ośrodki Ajurwedy idą naprzeciw oczekiwaniom coraz liczniej korzystających z ich usług przybyszów z Zachodu, tworząc mix Ajurwedy klinicznej i mainstreamowej.
Ajurweda mainstreamowa jest, według Misji Ajurweda, zlepkiem Ajurwedy z rozmaitymi innymi koncepcjami na temat zdrowia. W tym rodzaju praktyk ajurwedyjskich nacisk kładzie się na wellness&beauty, samorozwój, samoafirmację. Ta Ajurweda jest wysoce sfeminizowana, spycha mężczyzn na margines, uprawiając jednocześnie coś w rodzaju kultu kobiecości, siostrzeństwa, kobiecej mocy itp. Praktyki takie jak np. kręgi mocy czy wspólne tańce nie są praktykami ajurwedyjskimi, ale spełniają oczekiwania adeptek i klientek i są wpisane w modne trendy. W tym nurcie rolę lekarza pełnią najczęściej konsultantki, będące jednocześnie i dietetyczkami i terapeutkami (masaże). Ajurweda mainstreamu łączy się swobodnie z homeopatią, naturopatią, medycyną chińską, tybetańskimi misami wibracyjnymi, aromaterapią itp., a masaże ajurwedyjskie bywają stosowane zamiennie z tajskimi czy innymi.
Ajurweda mainstreamowa wpisuje się również w trend „ciałoczułości”, wiary że wiek to tylko liczba, a menopauza to nic strasznego, a wręcz coś wielce przyjaznego kobiecie. Nie negujemy oczywiście samopocieszycielstwa i innych technik afirmacyjnych, jeśli prowadzą one do praktykowania zdrowego trybu życia i samorealizacji na różnych poziomach istnienia. Ale nie nazywajmy tego wszystkiego Ajurwedą, bo jest to pewnego rodzaju nadużycie.
Ajurweda nie jest dziedziną wyłącznie dla kobiet. Ajurweda nie dyskryminuje żadnej płci. Leczy i wspomaga wszystkich. Kobiety są jednak bardziej przywykłe do dbania o swoje ciało, zdrowie i urodę i jeśli ktoś chce działać zawodowo w tej sferze, swoim targetem komercyjnym czyni właśnie kobiety. Tymczasem jest to krzywdzące dla Ajurwedy i zniechęcające dla mężczyzn, którzy tworzą sobie obraz Ajurwedy jako elementu żeńskiej samorealizacji. Wstydzą się zadać pytanie czy poprosić o poradę na stronie, która zwraca się wyłącznie do kobiet i używa wyłącznie form rodzaju żeńskiego. Taka kobieca moda na Ajurwedę podatna jest na wulgaryzację, spłycenie i komercjalizację.
Rdzenna Ajurweda jest kompletna, nie potrzebuje wsparcia innych dziedzin medycznych czy paramedycznych. Nie potrzebuje homeopatii, bo sama dysponuje doskonałymi medykamentami; nie potrzebuje naturopatii, zwłaszcza że ich metody leczenia raczej się różnią. Ajurweda nie potrzebuje akupunktury, świecowania uszu, mis tybetańskich, kamertonów. Ajurweda nie potrzebuje muzyki, kolorów i zapachów – są to sprawy drugorzędne.
Taka „goła” Ajurweda, bez upiększeń i zbędnych dodatków w zupełności wystarczy by skutecznie leczyć choroby, bo temu służy medycyna, temu służą lekarze. A ciąg dalszy o Ajurwedzie bez makijażu i sanatoriach pod palmami w II części.
Poznaj Ajurwedę
- Ogólnie o Ajurwedzie
- Ajurweda w praktyce
- Ajurweda w kuchni
- Nie tylko Ajurweda
- Lista podstawowych zabiegów
- Ajurweda bez makijażu