Nie tylko masaże

Ajurweda masażami stoi. Wymasuje cię od stóp do głów. Dosłownie. Czasami masaż wykonuje jedna osoba, ale bardzo często są to zabiegi symultaniczne: nad pacjentem "znęca się" jednocześnie dwóch, a nawet czterech terapeutów płci zgodnej z płcią masowanego. Każdy masaż to nie tylko magia profesjonalnych dłoni, ale i magia dodatków: proszków, olejów, różnych substancji zamkniętych w płóciennych tobołkach, mleka, ghee itp. oraz temperatury owych wspierających masaż specyfików.

O poszczególnych masażach i ich właściwościach poczytasz w innym miejscu. Teraz chcę wspomnieć o innych niż masaże zabiegach stosowanych w terapiach ajurwedyjskich, żeby dać znać, że istnieją, są stosowane i działają, choć nie zawsze wiąże się to z przyjemnością.

W ajurwedyjskiej terapii oczyszczającej stosowane są zioła i medykamenty wywołujące gwałtowne reakcje jelit i całego przewodu pokarmowego, mówiąc wprost: prowokują wymioty i wypróżnianie jelit. Są to vamana i virechana. Zabiegom tym możemy poddać się bezpiecznie jedynie pod okiem lekarza, nie róbcie tego sami w domu.

Innym typem nieprzyjemnego, acz dobroczynnego zabiegu są vasti (basti), czyli przecudne olejowo-ziołowe lewatywy, których celem jest między innymi przepłukanie, odżywienie i nawilżenie jelit.

Raktamokshana to upuszczanie krwi. We współczesnej praktyce to zwykle nic innego, jak stare poczciwe pijawki przystawione do skóry pacjenta. Jak powiedziała mi specjalizująca się w tych zabiegach pani doktor, pijawki są rewelacyjne między innymi w zwalczaniu trądziku i innych uporczywych dolegliwości skórnych. Oprócz pijawek, stosuje się również inne metody, choć znacznie rzadziej. Jest to Shastra visaran, mechaniczne upuszczenie krwi, czytaj: skalpel w akcji oraz oczyszczanie krwi poprzez wyciągnięcie jej pod skórę za pomocą np. krowiego rogu. To z kolei nic innego niż stare, poczciwe stawianie baniek. Współczesna Ajurweda stosuje zwykle normalne szklane bańki. Z bańkami jest tak, że nikt naprawdę nie wie (zarówno pośród medyków Wschodu jak i Zachodu) jak i dlaczego działają, ale wszyscy wiedzą, że działają.

Inhalacje, wlewy do uszu i oczu i irygacje dopochwowe, po wymiotach i puszczaniu krwi nie wydają się już tak ekscytujące. Tym bardziej parówki w drewnianym sarkofagu. Dość interesującym doświadczeniem jest wciąganie przez nos dymu z leczniczych ziół, choć nie chodzi tu o cannabis indica. Ajurweda konsekwentnie unika stosowania substancji zmieniających świadomość, choć dopuszcza je w określonych wyjątkowych przypadkach i w odpowiednio wypreparowanej postaci.

Mam nadzieję, że dzięki tej krótkiej prezentacji wiesz teraz, czego się spodziewać. Pamiętaj: nie taka Ajurweda straszna jak ją maluję. Jest skuteczna i wypróbowana przez niezliczone pokolenia.